Czy zdarzyło się kiedyś, że nie chciało się wam wyjść na trening. Wewnętrzny głos podpowiadał: po co,odpocznij, jutro...
Czy to was spotkało?
Jeśli tak, to podzielcie się swoimi sposobami, które sprawiły, że mimo niechęci, zrealizowaliście trening.
Może wasze sposoby pomogą innym!
Zapraszam do dyskusji.
pewnie nikomu to nie pomoże, bo gdy mi się nie chce to nie idę....
OdpowiedzUsuń... no ale, żeby mi się zachciało to najlepiej mi robi sromotna porażka z kimś, kogo uznaję za słabszego od siebie... no wtedy to już mi się chce...
A mieliście to:
OdpowiedzUsuńNa prawym ramieniu Leniuszek - klasyczny demotywator i mówi: odpuść sobie dziś, po co się męczyć - jest zimno, pada deszcz... Na lewym za to siedzi Pracuś - znakomity mówca motywacyjny... i wytacza swoje argumenty.
1. Nie marnuj tego, co już wypracowałaś.
2. Pomyśl o tym, jak wspaniale będziesz się czuć po treningu.
3. Przypomnij sobie zawody, gdzie twój punkt się do ciebie uśmiechał... a ty nie mogłaś się do niego doczołgać :(. Czy chcesz, aby ten koszmar powrócił?
4. Itp...
Powiem Wam, że to najczęściej pomaga - dziś wygrał Pracuś - choć Leniuszek też miał swoje mocne argumenty :).
ja mam dokładnie tak jak Lilka ;]
OdpowiedzUsuńkiedy Pracuś wypowie argument "czy chcesz żeby brakło Ci potem sekundy do zrealizowania swojego celu/marzenia?" to Leniuszek wymięka ;]
~ i całe szczęście ... :)