niedziela, 13 lutego 2011

Krótko - o naszej rodzinie i dlaczego sport :)

Lilka- 37 lat
Swoją przygodę ze sportem i bieganiem zaczęłam w 1989 roku – przez zupełny przypadek. Mój przyszły trener - Andrzej Dylczyk, na przystanku autobusowym :), zaciekawił mnie dyscypliną - bieg na orientację i tak się zaczęło… Potem wszystko zmieniło się w moim życiu jak w kalejdoskopie. Od razu zaczęłam trenować w klubie WKS Wawel - 5 razy w tygodniu. Do tego doszły obozy treningowe – okazało się, że ciężki trening biegowy to mój żywioł. Bardzo szybko przyszły też wyniki na zawodach. Mój najlepszy sezon w karierze zawodniczki BnO – to 1991 r. – dwukrotne Mistrzostwo Polski i Wicemistrzostwo w kategorii juniorek W-18. W tym roku reprezentowałam też nasz kraj na Mistrzostwach Świata Juniorów – tutaj zjadł mnie stres (:. Następny rok był dla mnie trudny… Ciężki trening w zimie, przygotowania do matury i egzaminów na architekturę i jeszcze wyjazd na rzekome „stypendium” do Szwecji… Wyjazd ten okazał się dużym rozczarowaniem dla mnie i tak jak na równi pochyłej, moje sportowe zaangażowanie zaczęło opadać. Już w 1993 roku w z
asadzie nie trenowałam… Krótki epizod, a jednak… W klubie poznałam Pawła, w 1995 roku pobraliśmy się. Wydawało się, że nasza przygoda z bieganiem zakończyła się.

Paweł – 39 lat
Paweł zaczął trenować bieg na orientację w 1984 roku (na jesień). W latach 1987-91 r. zdobył 5 medali Mistrzostw Polski w kategorii juniorów. Paradoksalnie studia na krakowskim AWF stały się dużym utrudnieniem do regularnego treningu. Duża ilość wyczerpujących zajęć fizycznych zabierała taką ilość czasu, że trudno było o regularny trening biegowy. I tak to się rozmywało...

W 2007 pojawiliśmy się na zawodach całą rodzinką: Ada, Marcin, Paweł i ja. P
rzyjechaliśmy do Przemyśla bardziej towarzysko niż sportowo. Marcinowi (rocznik 98) bardzo spodobał się klimat zawodów i tak zaczął swoją przygodę z BnO. Rok później dołączyła do treningów Ada (rocznik 2000). Rok później zabraliśmy się z Pawłem nieśmiało za trening – no cóż początki były trudne, ale wozić dzieci na treningi i siedzieć na ławce – to przecież czyste marnotrawstwo. Tak nam się spodobało, że zabraliśmy się ostro do roboty – w sezonie przygotowawczym 2009 biegaliśmy nawet 7 x w tygodniu – około 250 do 300 km na miesiąc – tak nam odbiło… Jesteśmy znowu zawodnikami sekcji BnO WKS Wawel i jesteśmy z tego dumni.

Oczywiście najbardziej dumni jesteśmy z dzieciaków, które hartują swój charakter, poprzez bieganie. Dzieci odnoszą sukcesy sportowe rozwijając mentalność zwycięzcy, poznają też smak porażki, a to wzmacnia.
Mamy już z mężem po kilka medali MP w kategorii weteranów - tzn. powyżej 35 lat (brzmi strasznie – prawie jak kombatanci :). Od dwóch lat zmagam się w ambitniejszej kategorii wiekowej – W 21 – ale jest ciężko. Mam swoje sportowe cele – zobaczymy co z tego wyniknie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz